sobota, 15 listopada 2014

Ogłoszenia duszpasterskie

Chciałam poinformować, że przez najbliższy czas nie będzie tu żadnych postów.
Nie mam zamiaru opuszczać Bloga
Gdyż ponieważ jestem w wieku dorastania (XD) moje upodobania się ciągle zmieniają.
W tym momencie jestem TU
Bloga nie opuszczam tylko na razie jakoś nie umiem tu nic napisać :)
ale będą tu jeszcze posty. Obiecuję
Pozdrawiam Jenny Wiecznie zaczytana

sobota, 20 września 2014

Dobre Serce 2

Nico siedział wpatrując się w ćwiczenia Anny.
Zaczął uczyć jej jazdy konnej....
Miała problem z jazdą.
Koń ciągle ją zrzucał.
Ale była uparta.
A on w nią wierzył.
Tylko czy ona sama w siebie wierzyła?
Tego nie wiedział.
Poddała się.
Więc Nico zlecił je bieganie. Dużo biegania!
Była zwinna i szybka. To dawało jej otuchy.
                                            *Anna*
" Nie wyrabiam, nie dam rady.... Niech on przestanie.
"-Ja nie chciałam, nie tego uczyć.... Nienawidzę go! " - Myślałam w duchu.
Po bieganiu Nico pokazywał mi jak trzymać klingę, chronić się tarczą i tak dalej.
tylko ja nie wiem na co mi to!
Poza tym.  Brak mi Akiego!

                                            *Aki*
- Zostaw mnie! Nigdzie nie pojade! Kocham Redmont!
- Wracamy do domu Aki. Do naszego Nihon-Ja.
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
                                         *Anna*
I niechcący wypuściła z rąk rodzinna wazę Nico'a.
-Co ty zrobiłaś! - Krzykną Nico.
-Prze-prze-przepraszam.
-Do niczego się nie nadajesz!
Po tych słowach wybiegłam z pokoju. Wsiadłam na konia i odjechałam ze łzmi w oczach przez las.
Widziałam przed chwilą złe oblicze Nico'a.
" To było straszne " - Pomyślałam...
Po kilku godzinnej jeździe wjechałam na polane na której stała chatka.
-Hej. - Odezwał się za mną jakiś dziewczęcy głos.
Odwróciłam się.
-Wi-wi-witaj...
-coś się stało?
Dziewczyna miała Blond włosy, ubrana była w szaro-zielony płaszcz i miała w ręku łuk.
Pokiwałam tylko głową.
-Maddie! Halt przy... A któż tu zawitał?
Zsiadłam z konia z czerwonymi oczami.
- Jestem Anna, wielmożny panie. Rycerska czeladniczka. _ ostatnie słowa powiedziałam tak, tak ironicznie. - Niechcący wtargnęłam na twoje ziemie. - Powiedziałam i gdy się ukłoniłam wzięłam konia i odwróciłam się w strone lasu.
-Czekaj! Dlaczego sama się tu pałętasz? I proszę. Nie jestem żadnym wielmożnym panem. Mów mi Will. Może wejdziesz? Napijemy się kawy i wszystko nam opowiesz ( Sorry zabrzmiało to jak reklama tej kawy... )
Wprowadziłam konia do stajni i weszłam do chatki.
                                               *Nico*
Nie potrzebnie na nią nakrzyczałem. Przecież nie zrobiła tego umyślnie. Powinienem ją przeprosić.
Wsiadł na konia i podążał jej śladem
                                               *Halt*
                                        (Obiecałam to jest i Halt xD )
-To jest nie do pomyślenia. Po pierwsze, on może być spokrewniony z Morgarathem, bo pochodzi z tych samych stron co on, ma ten sam złowieszczy błysk w oku i w ogóle. - Powiedział Will.
-A po drugie? - Zapytałem
- Po drugie to.. eee Nigdy nie spotkałem rycerskiej czeladniczki.
- To mówi samo za siebie.
-Maddie? Pokażesz Annie kilka sztuczek? Mamy coś do obgadania. - Powiedziałem.
Dziewczyny wyszły.
- Morgarath kiedyś wspominał o synu który dokończy to co on zaczął...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

DAM DAM DAM! Do bani ale co tam. Prosze o komy ^^ I jest Halt jak obiecałam.
\Jenny

sobota, 13 września 2014

Dobre serce cz1. - Jenny

-I co to ma być Aniu?! A co z dniem wyboru?! Nie normalna jesteś?! Każdy normalny wie że zgodziłaś się tylko dlatego że w dzień wyboru nikt cie nie przyjmie! Wiadomo że jesteś do niczego!
- Nie mów do mnie Aniu. - Powiedziała płaczliwym głosem dziewczyna. - Tak wiem do niczego się nie nadaje. Nie musisz mi ciągle tego powtarzać Sid.
Prawda była taka że Anna nie chciała iść na żaden dzień wyboru. Ale nie chciała iść też z jakimś rycerzem żeby ją uczył. To było dla niej nie do zrozumienia. Nie chciała bo sadziła że się do czego nie nadaje. Mieszkała w zamkowym sierocińcu w lenie Redmont.
Gdy tylko Sid wyszedł z jej pokoju z szafki wyjęła pewne zdjęcie.
Wpatrywała sie w nie myśląc że to może coś zmienić.
Pocieszyć umiał ją tylko Aki. Do Aralenu przybył z Nihon-ja ze swoją rodziną. Poznali się jak oboje mieli 7 lat. Do tej pory odwiedzał ją codziennie.I dzisiaj także ją odwiedził.
- Nadal wierzysz że wróci? - Zapytał widząc że wpatruje się w to zdjęcie.
- Obiecał mi to. Nadal mam nadzieje że spełni swoją obietnice.
-Cieszysz się z tego że opuszczasz sierociniec? - Powiedział po kilku chwilach.
- Nie za bardzo. Ale i tak musiałabym go niedługo opuścić.
- A wiesz co będziesz robić?
- Pewnie Polerować klingi i układać tarcze kolorystycznie - Powiedziała cicho ale z lekką ironią w głosie.
Aki się zaśmiał. Wiedział jaka Była Anna ( Czyt Ana :* ) Zamknięta w sobie i wstydliwa. Tylko przed nim się otworzyła.
- Czyli nie zobaczymy się przez jakiś czas?- Zapytał.
-Zapewne.
- Widziałaś tego rycerza który przyjechał u ostatnio? Wszystkim przypomina Morgaratha. Boją się go!
I wtedy właśnie Nico wszedł do pokoju, Akiemu włosy dęba stanęły a Anna przerażonymi oczami patrzyła mu w niebieskie oczy które wyglądały przerażająco.
- Chodż Anno. Zabieram cię z tego miejsca. Od dzisiaj jesteś rycerską czeladniczką.
Dla Anny zabrzmiało to jak rycerska zakładniczka ...
Wstała. Zabrała swój plecak. Przytuliła się do Akiego i podążyła w ślad blond włosego mężczyzny.
Wyszli na podwórko gdzie stały 2 konie. Biały i czarny.
- Czarny jest mój. Zwie się nadzieja. Biały od dziś należy do ciebie.
- Jak się zwie?
- Champion. (:P) Umiesz jeździć konno?
- Nie... Panie.
Nico stał chwile w zamyśleniu
 - Dzisiaj pojedziesz ze mną a jutro nauczymy cię jazdy konnej.
Dziewczyna lekko pokiwała głową i wsiadła z Nico'em na konia..
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No ekhem cześć! Jest to pierwsza część dobrego serca. Wiem że bardzo zryty początek ze zwiadowców itp itd.  Trudno. To taki luźny pomysł. 2 cz spróbuje dodać jak najszybciej ^^
Pozdrawiam Jenny.
(Czekam na kom ^^ )
+ Araluen zyskuje nową bohaterkę ^^

wtorek, 9 września 2014

Dobre serce. Prolog opowieści

Dawno temu świat przymierzał pewien rycerz. Ubrany w czarną zbroję, wyposażony w miecz i tarcze kierował się do zamku Araluen. Był dobry chodź na to nie wyglądało. Zwał się on Nico.
Rozmowy z królem trwały bardzo długo aż wreszcie został rycerzem Aralenu. Lecz ludzie się go bali. Nie chcieli jego pomocy. Żeby udowodnić im że ma dobre serce poszedł do sierocińca i wybrał ucznia. A raczej uczennice...
-------------------
Jest to bardzo krótki wstęp do nowej historii. Będzie poplatana jak zwykle :D. Mam nadzieję że to zachęci was do czytania :P p.s pisane na tel. Jak by co poprawie później w komputerze :* Jenny...

sobota, 23 sierpnia 2014

Libster Blog Award

Zostałam nominowana do Libster Blog Award. Nominowała mnie: Branuriel Ella . :*

,Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za ,,dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował''.

 Pytania, które otrzymałam:
1.Ulubiony bohater filmowy/ książkowy?
Will Treaty lub Annabeth Chase
2. Gdybyście mogli być jakimś bohaterem literackim, kim byście byli?
Annabeth :)
3. Ulubiony przedmiot w szkole?
Polski
4. Masz zwierzaka?
Mam. Rybkę Marcela
5. Skąd wziął się pomysł na opowiadanie?
Piosenka mnie zainspirowała :)
6. Ulubiony aktor?
Logan Lerman.
7. Ulubiona aktorka?
Alexandra Daddario
8. Opisz siebie w trzech słowach.
Leniwa, wierna i dziwna.
9.Umiesz mówić w języku obcym?
Troche.
10. Wymarzone miejsce na wakacje?
góry
11. Jaką pogodę wolisz? Słoneczną, czy deszczową? 
Zależy :P


Nominuję:  

http://zwiadoowcowa.blogspot.com

http://zwiadowcy-new-story.blogspot.com

( O kimś zapomniałam :/ )

Moje pytania:
1. Książki czy filmy?
2.Co cię inspiruje?
3. Dlaczego taki blog a nie inny? :D
4. Lody śmietankowe czy czekoladowe?
5.Ulubiona książka?
6. Jaki instrument?
7. Co masz po swojej lewej stronie? :P
8. Wierzysz że istnieje świat równoległy gdzie każdy z nas kreuje swoje własne odbicie?
9. Sobota czy niedziela?
10. Lato czy Wiosna?
11. Domek czy blok?
\ Jenny.

środa, 13 sierpnia 2014

Wieczny Araulen. By Jenny

Dawno, dawno temu gdzieś nieopodal ruin zamku Redmont stała niewielka drewniana chatka. Ludzie powiadali że ta chatka należała to jednego z tajnej elitarnej grupy. Zwiadowców. Ludzi owianych legendą. Ci którzy przyjeżdżali do miasta nieopodal nie wiedzieli o sekretach które skrywała ta chatka. Chodziarz ci Nie przejezdni nie wiedzieli także ponieważ nie zapuszczali się do środka. Kontynuując. Pewien młody chłopak dosiadający wierzchowca zobaczył chatkę. ( nie wiedząc co skrywa jej wnętrze )  Nazwijmy tego chłopaka Rafał. Więc Rafał nie wiedząc nic postanowił zamieszkać na jakiś czas w tej oto chatce. Pozostawił swojego konia w stajni na tyle domku i wszedł do środka. Rozglądał się powoli. Zwyczajna niezamieszkana od długiego czasu chatka. " Ile kurzu"- pomyślał. Wtedy zobaczył coś. Chatka zmieniła się w czysty domek. Na stole ( który wcześniej był przykryty jakaś plandeką) widniały różnokolorowe kwiaty. Podłoga lśniła. Rafał rozejrzał się jeszcze raz.
Zobaczył mężczyznę siedzącego na jednym z krzeseł przy kominku. ( Który teraz był rozpalony) Pomieszczenia coraz bardziej nabierały kolorów. Od kwiatów po płomień kominka. Chłopak zaczął czuć zapach wypełniający cały pokój. Ale wracając do tego mężczyzny. Patrzył się na niego brązowymi oczami. Był stary.
-Prz-prz-przepraszam. Nie chciałem wtargnąć tu pez zapowiedzi.- Rzekł Rafał
Starzec odwrócił głowę w  jego stronę. Wskazał ręką na krzesło.
-Siadaj. Skoro Już tu jesteś opowiem ci historie pewnego królestwa które kiedyś na tych ziemiach rosło.
*Klik :)*
-dawno, dawno temu na tych ziemiach mieściło się królestwo znane Araulen'em. Ludzie tu odnosili się do siebie z szacunkiem a do królów, baronów i mistrzów z jeszcze większym. Byli też zwiadowcy.
Pewnego dnia. Gdy zmarła córka jednej z największej pary królewskiej, królestwo nie miało żadnej mocnej ręki. Nie miała on potomstwa i nikt nie przejął władzy po niej. Ludzie zaczęli odsuwać się od siebie. Powstały bunty. Zwiadowcy jednak pozostali zwiadowcami i starali się trzymać rękę na pulsie. Ale gdy wieść rozeszła się po połowie znanego im świata zaczęły się wojny.
Następne trwały coraz dłużej. Przegraliśmy ostatnią z nich. Kraj podzielił się na dwie części. Jedna walczyła z drugą.
Widziałem to. Powoli patrzyłem jak rozpada się zamek Araulen, rozwalane są miasta, Umierają przyjaciele i rodzina. Mój dziadek walczył, ojciec walczył.

-Byli rycerzami?- zapytał. A potem spalił się ze wstydu ponieważ przerwał.
-Dziadek był zwiadowcą i ojciec rycerzem.
Araulen upadł. Inny zajeli nasze ziemie. Przyjechał nieznany nikomu lud zza oceanu. Zmienili nazwę kraju zmienili całą historię którą teraz rozpowiadają.

- Opowiesz mi jeszcze o Araulenie? Ale przed całym zdarzeniem. ? I o zwiadowcach?
-Oczywiście. Mój dziadek zwał się Daniel Treaty. Wychował się na zamku Redmont. Kochał Araulen tak samo jak jego syn i ja.
Zapewne chciał by żeby nikt nie zapomniał. Chciał aby Araulen był wieczny.Chciał by tego dla swojego ojca. Zwał się Will Treaty. Walczył razem z innymi podczas wojen. Walczył. Był już stary ale walczył. Walczył za swoich przyjaciół. I za swojego ojca.Opowiadał mi wszystko co opowiadał mu jego ojciec. Bardzo za nim tęsknie.
Chciałbym żeby wszystko potoczyło się inaczej. Zmienić bieg czasu.

-Araulen będzie wieczny. Dopilnuje tego. - powiedział przez zamglone oczy Rafał.
Obraz zaczął się rozmazywać. Dom wrócił do poprzedniego stanu. A na krześle na którym siedział starzec został tylko niewielki wisiorek ze srebrnym liściem dębu.
"Araulen Będzie wieczny." - Pomyślał.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taka tam opowieść. Podobała się? mam nadzieje chodź wiem że mogło wyjść lepiej.
A teraz wam powiem co się stało potem.
Bohaterowi urodził się syn i nazwał go John, opowiedział mu tę historię a ten ją spisał.
Dzięki niemu Araulen będzie wieczny.
Benner led jest tylko tymczasowy :*
Prosze o szczere komentarze :)
P.S Macie nową zakładkę :)
P.S.S Pisze opowiadania z dedykacją. Pisać kto chce.
P.S.S.S Macie pomysły na opowiadanie? Będzie konkurs. Najlepsze opowiadania zostaną tu
opublikowane :) Ale o tym więcej w innym  poście C:
P.S.S.S.S Wytykajcie mi błędy
( Nie paczcie na te Esy floresy S  tak fajnie wyglądało xD )
\ Jenny

wtorek, 12 sierpnia 2014

Z Pamiętnika Kamilli Casterwille. - Jenny

" Światło wypełniło pokój i znalazłam się w jakimś innym równoległym świecie. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to płonąca gospoda. Jakaś dziewczyna w białej sukience wbiegła do środka aby ratować dziecko. I następny przebłysk światła. Zobaczyłam to co miało wydarzyć się za chwile. Chcąc uratować tą dziewczynę pstryknęłam palcami, stałam się niewidzialna ( świat równoległy. Jeśli zobaczy mnie osoba która nie powinna. Bam. No chyba że nie :D) , i wbiegłam za nią to tego budynku [...] Ponownie przeniosłam się tam. Ale miną jakiś czas. Nie wiedziałam. Było już bardzo długo po całym zdarzeniu.
Idąc przez miasto wpadłam na jakiegoś zakapturzonego mężczyznę
-Ym. Przepraszam. - Powiedział
- Nie. To ja przepraszam. - Odpowiedziałam. Jestem najbardziej nieuważną obobą na świecie.
Uśmiechnęłam się mimo woli.
- Will jestem. Zwiadowca w lenie Redmont.
Już wiedziałam gdzie trafiłam.
-Miło mi. - Powiedziałam z uśmiechem. Kamilla.
Chłopaka chyba coś zdziwiło.
- Nie jesteś stąd prawda?
- Jestem z bardzo daleka. - Powiedziałam lekko drżącym głosem
Zauważył to.
-Coś cię trapi?
-Popełniłam błąd. Wcale nie powinno mnie tu być. Ale cb też coś trapi.
- Mija 7 lat od śmierci mojej żony.
-Przykro mi.
I wtedy sobie coś uzmysłowiłam.
Znałam kiedyś tego chłopaka.
- Ja cb znam~! - wymsknęło mi się.
Popatrzył na mnie tymi swoimi brązowymi oczami ze zdziwieniem.
-To chyba pomyłka.
- NIe! Ukradziono ci pewne wspomnienia!
Wzięłam go za rękę i pokazałam.
Coś go tknęło.
-To, to, to nie możliwe. Dlaczego ja tego nie pamiętam.
-Nie wiem. Wiem tylko że... jesteś moim kuzynem. Ale to teraz nie ważne. Jeśli pokarzesz mi miasto spełnię twoje życzenie. - powiedziałam z uśmiechem.
[...]
-Chciałbym zobaczyć moją zonę. Chodź przez chwile.
Hmmm.
Jego żoną była... TAK!.
[...]
Jego oczy zaszły łzami. Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Jego żona stała przed nim cała i zdrowa..."


...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki tam poplątany tekścik.
Dedykuje go Celebrianie (Oli) i innym niedowiarkom. Alyss żyje! Juhu xD
pozdrawiam Jenny


wtorek, 18 marca 2014

Jak poradzić sobie z ... By Jenny

Pewnego słonecznego dnia sir Horace z zakonu dębowego liścia wędrował do jakiegoś niewielkiego lenna oddalonego o jakieś dwa dni drogi od zamku Araluen. Za niecałe dwa tygodnie jego żoną miała zostać księżniczka Cassandra. Gdy dotarł wszystko było w porządku. Nie wiedział tylko o jednym. W tym lennie mieszkał ktoś, a raczej " Ktosie " których Horace nigdy już nie chciał spotkać. Mianowicie Aida, Bryn i Jerome. Trójka wygnańców która kiedyś sprawiła mu masę kłopotów.
- No i kogo my tu mamy! - zawołał jeden z nich. Był chyba trochę napity. Nie nie trochę .... Bardzo...
-Czy to nie ta pokraka która potrzebowała zwiadowcy do pomocy? - zaśmiał się Jerome.
Horace nawet nie chciał z nimi gadać. Wsiadł na swego wierzchowca Kickera odwrócił się do nich plecami. Nie odjechał daleko
-I ty niby masz zostać mężem tej całej księżniczki, która zamiast gotować i szyć wolała chodzić brudna, kryć się w krzakach i udawać wielką podpalaczkę? - zadrwił Aida.
Horace od razu wiedział o co mu chodziło. O most który podpaliła razem z Willem i o to że ukrywała się przed wargalami.
- A nasz rycerzyk wtedy uciekł bo wystraszył się kilku owłosionych bestii. A twoja żonusia to nawet skandianom zwiała. To chyba był jedyny słuszny wyczyn w jej życiu...
Coś go tknęło. Skąd oni wiedzieli? To teraz było nie ważne.
Cały czerwony ze złości zastanawiał się co zrobić z tymi " łapserdakami "
Mógł ich powiesić za obrazę władzy ale to chyba wolał zostawić zwiadowcom bo to chyba nie przystało rycerzowi.
-" Uspokój się Horace. - pomyślał- To tylko trójka ludzi. Głupich no ale ludzi w końcu."
-Zatkało cię czy co?-Odezwał się Bryn.
-Zastanawiam się czy was nie powiesić za obrazę córki Króla Duncana...
Aida trochę zbladł.
- A cło żłeśmły złobilłi? - odparł popijając szklanką wódki Jerome.
- Obraziliście władze jak i cały Araluen.
- Nło i cło ktło namł złobi? - ciągną dalej Jerome
- Zostaniecie powieszeni albo wygnani z kraju. Staniecie przed sądem.
- Młoże i włostanieły. Ałę płewnie tyłko na łok. Tłak jłak tłego ładowce.- powiedział Bryn który też napił się w tym czasie.
- Nie był bym taki pewien.- w głowie Horace'a szykował się pewien plan. Na początku nie wiedział jak na ich zabrać do zamku Araluen ale teraz już wiedział.
Pomyślał że jak się porządnie napiją to sami za nim pójdą. Albo zasną i wtedy ich zwiąże i położy na 2 koniku który wiózł jego rzeczy.
- CZłęgło niłe był błyśł płęwiłen? - Żekł Aida.
Cała trójka była już dostatecznie napita.No prawie.
Bryn jeszcze polał.
-Wasze zdrowie panowie... - zadrwił do siebie Horace.
Po jakiś 30 minutach spali jak zabici ...
                                            ~*~
  *tydzień później*
-Czas odczytać akt oskarżenia.- rzekł Duncan
- Trójka więźniów - Aida, Bryn i Jerome dopuścili się obrazy władzy najwyższej Araluenu przyszłej królowej księżniczki Cassandry. Czy macie coś na swoją obronę?
-On nas sprowokował! - krzykną Aida wskazując na Horace'a
-Horace? - powiedział Król.
-To nie prawda.- powiedział.
-Dobrze. Wierze ci.
-Dlaczego król wierzy mu a nie mi? - Powiedział zaskoczony Aida.
-Ponieważ on jest rycerzem. Powinieneś pamiętać chyba coś z tych lekcji które brałeś PRZED WYGNANIEM Z REDMONT ?!
Aida tylko odbąkną coś pod nosem do siebie. 
Zostali skazani na wygnanie. Ale nie tak jak sądzili. NA ZAWSZE.
Horace był z siebie dumny.
"No. To teraz czeka mnie jeszcze trudniejsze zadanie. Mianowicie muszę zaplanować do końca własny ślub...."

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

To nie jest to co miałam napisane wcześniej.
Miałam przygotowaną dla was niespodziankę no ale nie wypaliło. Trudno.... może innym razem.
A to się podoba? :D \ Jenny

niedziela, 9 marca 2014

"Co by było gdyby?..." By Jenny

Co by było gdyby rodzice Willa żyli? Jaki był by on sam? Jak poznał by Horace'a i Halta? I czy w ogóle ich pozna? Oto moja historia.

Czternastoletni Will [ nazwisko jakie pasuje wam do Willa ] podróżował właśnie do zamku Redmont ze swojego rodzinnego miasta w którym mieszkał z ojcem Danielem  i matką Leną*. Ojciec był sierżantem. Przyczynił się do upadku czarnego pana w bitwie pod wrzosowiskami Hackham. Razem z tajemniczym zwiadowcą Haltem który wtedy  prowadził oddział wygrali. Zwiadowca został ranny a zły wargal chciał go zabić. Wtedy on mu pomógł. Zaatakowali razem Morgaratha. Od teraz nikt, żaden z mieszkańców Araulenu nie żyje już w strachu.
Podróż nie była łatwa ale konieczna. Jak każdy normalny czternastolatek Will w ramach geografi musiał poznać chodź trochę miasta swojego państwa. Już w oddali pięły się trzy wieże zamku Redmont. Nie opodal było miasteczko a raczej wioska - Wensley. Tam właśnie zmierzał Will. Był akurat dzień plonów. Na straganach można było kupić od owoców i warzyw do profesjonalnych łuków wysokiej jakości. Przez swoje roztargnienie Will wpadł na jakiegoś mężczyzne. " Nie to nie jest mężczyzna, to chłopak " - pomyślał Will
-Hej. Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem.- powiedzial z uśmiechem jasnowłosy.
- Jestem Will [n.j.p.t.z.d.w]** przyjechałem tu na dzień plonów a tak że w ramach lekcji geografi.
- Ja jestem Horace Altman. Uczeń szkoły rycerskiej Sir Rodneya.
- Miło mi. Wyglądasz jak mieszkał byś tu od urodzenia. Mógł byś mi pokazać to i owo ?
- A i owszem. - odparł z uśmiechem.- chodź.
Dodał po chwili.
- Jak to jest być synem TEGO sierżanta?
- Tak samo jak rycerskim czeladnikiem. - odpowiedział mu Will - uczy mnie tego i owego. Umiem dużo ale nie tak wiele jak ty.
Horace wzruszył ramionami. Odeszli trochę lecz nie za daleko bo usłyszeli krzyki. A kto krzyczał? Tłum. Rozbiegali się we wszystkie strony
- Co się dzieje ? - zapytał Will.
Lecz nie musiał czekać na odpowiedź. Na tle lasu pojawiły się dwa Odyńce. Dwa ogromne Odyńce. Obaj chłopcy dobyli broni. Will swój nie profesjonalny miecz a Horace miecz ćwiczebny. Ktoś chyba pobiegł po pomoc bo słychać było psy myśliwskie. Odyńce biegły w stronę chłopców. Chcieli zaatakować tego który był bliżej  lecz zasypała go masa strzał. Nie nie masa. Dwie strzały. Strzelała zakapturzona postać. "Zapewne Zwiadowca. " - pomyślał Will.
Drugi odyniec był coraz bliżej gdy poleciała jeszcze jedna strzała. Trafiła w tylną nogę. Wiec chłopcy mogli przebić serce bestii. "A to zapewne uczeń tego zwiadowcy  " dodał w myślach Will. "  Zwiadowcy strzelają lepiej od każdego innego łucznika. A ten strzela dobrze ale nie doskonale. Czyli w ich języku MIERNIE*** "
Will dostał mały pokoik w knajpie. Leżał w łóżku rozmyślając skąd on to wiedział. Skad wiedział o tym ze mogł być to uczeń. Może z opowieści ojca?
Nie mógł spać wiec wyszedł i poszedł się przejść. Było ciemno lecz nie nie bał. Miną strumień idąc w nieznanym sobie kierunku. A jednak wydawało mu się że już tu kiedyś był. Znał to miejsce bardzo dobrze. Wydawało mu się że ma jakieś Deja Vu. Serce biło mu jak w jakimś strasznym koszmarze. Chodź chyba nie był to koszmar. Chyba. I wtedy przed oczami przeleciała mu strzała. Zweryfikował szybko skąd przyleciała strzała. Szybko odwrócił się w drugą stronę.
Zobaczył przed sobą wzrok zwiadowcy Halta. Patrzył na niego czarnymi oczami. Jak by był zły.
- " chłopcze " co ty tu robisz w środku nocy?
Wtedy Will obudził się w małej chatce Halta jako uczeń Zwiadowcy.

* - imię jakie pasowało mi do matki Willa
** - nazwisko jakie twoim zdaniem pasuje do Willa.
*** zdaniem zwiadowcy Will strzelał MIERNIE. :)

Bardzo przepraszam za każde błędy i niedociągnięcia. Pisane na telefonie...  Wybaczycie prawda?
Pisałam to jeszcze raz gdyż zadzwoniła do mnie mama i wszystko się skasowało. I to moim zdaniem wyszło gorsze.
Ten szpital człowieka może wykończyć... :c
Czekam na szczere komentarze. Napisałam to dla was. / Jenny

piątek, 21 lutego 2014

" Historia o Rycerzu Wschodu " By Jenny

Jest to jedna część tej o to historii. Na razie na zachętę dla was ^^ 

  Jeśli będą przynajmniej TRZY komentarze to wstawiam CAŁOŚĆ

życzę miłego czytania ^^  \ Jenny

       Od 200 lat po świecie krąży historia. Historia która poruszyła serca i mniejszych i większych. Historia którą opowiadała każdemu mała dziewczynka. Mianowicie historia Rycerza Wschodu.
Ona widziała go na własne oczy. Mimo że była wtedy małą dziewczynką pamiętała każdy detal jego twarzy, każdy szczegół tarczy, miecza czy ubioru. A oto jej historia.
        Zachód słońca to piękne zakończenie każdego dnia. Słońce rozciągało się nad horyzontem gdy mała dziewczynka siedziała na plaży oglądając go. Oglądała go codziennie. Była mała lecz rozumiała bardzo dużo jak na swój wiek. Wychowała się w sierocińcu, właściwie to jeszcze nie była dosłownie wychowana. Miała dopiero 7 lat. Siedziała i rozmyślała. Gdzieś w oddali usłyszała ludzi idących w jej stronę. Była to grupa ubrana na biało. Chodzili od miasta do miasta i opowiadali o jakimś bożku którego imienia nie znała. I jakoś ją to nie zbyt ciekawiło. Lecz nadal szli w jej stronę. Zobaczyła ich. Lecz oni nie zauważyli jej. Czym prędzej wbiegła do małego lasku nieopodal miejsca w którym podziwiała zachód słońca. ściemniło się a ona krążyła po lesie. Całkiem sama. gdy już miała usiąść pod jakimś drzewkiem zacząć płakać lub krzyczeć o pomoc dostrzegła gdzieś niedaleko rozpalone ognisko. Postanowiła pójść w jego stronę. Przy ognisku siedziała trójka ludzi. Dwie postacie były okryte szaro-brązowo-zielonym płaszczem a trzeci wyglądał na rycerza.
usłyszała kawałek rozmowy wyrwanej z kontekstu.
- " Chcecie powiedzieć, że stanę się obiektem kultu?" - Spytał z nadzieją ten najwyższy.
-" W Pewnym sensie " - Odparł niechętnie siwobrody mężczyzna.
- " Stąd płynie wniosek, że powinniście obaj okazywać mi nieco szacunku." - Powiedział lekko nadąsany rycerz.
-" Nie licz na to " - Odpowiedział mu chłopak w rozczochranych brązowych włosach.
Rycerz zignorował drażliwą docinkę przyjaciela i uśmiechną się szeroko.
- " Miło pomyśleć, że staniecie się odtąd moimi wyznawcami " - rzekł.
Obaj mężczyźni w pelerynach spojrzeli na siebie razem dodając
-" Nie przeginaj struny"
I wtedy zasnęła ukryta w krzakach. Lecz nie spała długo obudziła się kty usłyszała, że nieznajomi wyruszają w dalszą drogę. Poszli na spotkanie z Królem Clonmelu Ferrisem. Nikt na nią nie czekał więc postanowiła wyruszyć za nimi do Dun Kilty.

wtorek, 18 lutego 2014

Hi, hay, Hello !

Jestem Patrycja :D Będę pisać tu opowiadania jedno częściowe jak i kilku częściowe. Piszę czasem opowiadania na zamówienie ( Ale tylko o tematyce bloga )
Pierwszym moim opowiadaniem będzie " Rycerz wschodu " lub " Z młodości Halta ". Proszę pozostałych adminów także aby byli wyrozumiali. A Do pozostałych! NIE KOPIOWAĆ ! Gdysz to jest objęte prawami autorskimi!


\ ♥ Jenny ♥